Gazetka Franciszkańskiego Zakonu Świeckich w Oleśnie Nr 8. ( V 2023)
Szukaj dróg do Pana Boga. Nawiguje św. Franciszek
„Każdy, kto pije tę wodę (ze studni), znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu.” (J 4,13-14) Słowa Pana Jezusa skierowane do kobiety z Samarii przywołują na myśl słowa św. Augustyna: „Niespokojne jest serce moje dopóki nie spocznie w Bogu”. A moje serce, czy jest ukojone w Bogu? Pojawiają się zwiastuny Nieba, to momenty błogiego spokoju i pragnąłbym doświadczać ich jak najczęściej, ale nieraz pojawia się także niepokój i niepewność. A może muszę coś zmienić w sobie, abym lepiej poczuł smak „obiecanej wody”. Napój można przełknąć „prosto do gardła” i nawet nie poczuć jego smaku. Inaczej, gdy pozwolę mu sięgnąć moich kubków smakowych. Czy słowa Jezusa sięgają moich najwrażliwszych warstw, czy tylko spływają jak „woda po gęsi”? Jakie było Twoje serce św. Franciszku, kiedy „piłeś wodę” ze źródła Jezusa? Dla Ciebie stała się ona „źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu”. – I przez to braciszku stałem się szczęśliwy. Zwróć uwagę na znaczenie słowa: „źródło”. „Bo źródło, bo źródło wciąż bije …”, jak pięknie o nim śpiewał Jacek Kaczmarski i uchwycił jego sens. To dostarczanie wody jest ciągłe, bez przerwy. Woda Jezusa staje się „źródłem” ciągłej przemiany twojego serca, „źródłem” napełniającym je Miłością. A kiedy poczujesz, że musisz dzielić się radością, miłością i dobrocią, to wiedz, że „źródło wciąż bije” i tłoczy w twoje serce to wszystko czym chcesz się dzielić. Bo jakże twoje serce może pomieścić bezmiar Boga? „Z obfitości serca mówią usta.” (Łk 6,45) Niech twoje słowa stają się odbiciem, odblaskiem wszystkiego dobra, a przede wszystkim dobrych uczuć. Spójrz na Marię Magdalenę, która nie poznała Jezusa wzrokiem, lecz po Jego pełnych miłości słowach. A uczniowie Mistrza w drodze do Emaus nie potrafili zatrzymać w swoim sercu radości ze spotkania Zmartwychwstałego, lecz wrócili do Jerozolimy, aby się nią podzielić. By źródło biło, bądź i ty radosnym świadkiem „Chleba i Wody Życia” podczas każdej mszy św.
Z pism św. Franciszka – Testament
I gdy Pan zlecił mi troskę o braci, nikt mi nie wskazywał, co mam czynić, lecz sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii świętej. I ja kazałem to spisać w niewielu prostych słowach, i Ojciec św. potwierdził mi. A ci, którzy przychodzili przyjąć ten sposób życia, rozdawali ubogim wszystko, co mogli posiadać (por. Tb 1, 3); i zadowalali się jedną tuniką połataną od spodu i z wierzchu, sznurem i spodniami. I nie chcieliśmy mieć więcej.
Oficjum odmawialiśmy my, klerycy, jak inni duchowni; nieklerycy odmawiali: Ojcze nasz; i bardzo chętnie przebywaliśmy w Kościołach. I byliśmy niewykształceni i ulegli wszystkim. I ja pracowałem własnymi rękami i pragnę pracować; i chcę stanowczo, aby wszyscy inni bracia oddawali się pracy, co jest wyrazem uczciwości. Ci, którzy nie umieją, niech się nauczą, nie z powodu chciwości, aby otrzymać wynagrodzenie za pracę, lecz dla przykładu i zwalczania lenistwa. A kiedy nie dadzą nam zapłaty za pracę, udajmy się do stołu Pańskiego i prośmy o jałmużnę od drzwi do drzwi.
Pan objawił mi, abyśmy używali pozdrowienia: niech Pan obdarzy was pokojem (por. Lb 6, 26). Niech bracia strzegą się, aby wcale nie przyjmowali kościołów, ubogich mieszkań i wszystkiego, co się dla nich buduje, jeśli się to nie zgadza ze świętym ubóstwem, które ślubowaliśmy w regule, goszcząc w nich zawsze jak obcy i pielgrzymi (por. 1 P 2, 11).
Nakazuję stanowczo na mocy posłuszeństwa wszystkim braciom, gdziekolwiek są, aby nie ważyli się ani osobiście, ani przez pośredników prosić w kurii rzymskiej o jakiekolwiek pisma [polecające] ani dla kościoła, ani dla żadnego innego miejsca, ani pod pozorem kaznodziejstwa, ani z powodu prześladowania cielesnego; lecz jeśli ich gdzieś nie przyjmą, niech się schronią do innego kraju, aby tam z błogosławieństwem Bożym czynić pokutę.
I bardzo pragnę być posłusznym ministrowi generalnemu tego braterstwa i temu gwardianowi, którego on zechce mi wyznaczyć. I tak chcę być ujęty w jego rękach, żebym bez jego woli i wbrew posłuszeństwu nie mógł się poruszać ani cokolwiek czynić, gdyż on jest moim panem.
Pytania do refleksji nad tekstem
Bracia i siostry z FZŚ! Czy jesteśmy wierni ideałowi św. Franciszka realizując Jego Testament? Jak wygląda nasze posłuszeństwo w naszej wspólnocie? Czy respektujemy i „bez szemrania” wypełniamy powierzone nam zadania? Czy przyjmujemy z odpowiedzialnością przydzielone nam funkcje? Wielu z nas działa w różnych wspólnotach, czy jesteśmy świadomi, że Franciszkanie Świeccy to coś więcej niż każda inna wspólnota? To jest zakon założony przez św. Franciszka, a to bardzo zobowiązuje do mocnego dawania świadectwa w Jego duchu. Świadectwa pokory, posłuszeństwa i ubóstwa. Zastanówmy się na czym ma polegać nasze ubóstwo? Czy aby nie jesteśmy zbyt przywiązani do rzeczy materialnych? Czy jesteśmy w stanie je poświęcić dla wyższych wartości? Czy pogorszenie osobistej sytuacji materialnej wywołanej zewnętrznymi warunkami nie powoduje w nas przypadkiem frustracji, złych emocji, niezadowolenia i narzekania? Czy nie zaniedbujemy modlitwy Liturgią Godzin?
Sprawdź swoją wiedzę (Skreśl z nawiasów niepasujący zwrot)
Istota wiary „w Kościół” (różni się, nie różni się) zasadniczo od istoty „wiary w Boga”. Wiara w Pana Boga, który sam objawił się człowiekowi (sugeruje, nie sugeruje) wierzącemu jaką duchową postawę ma przyjąć. Wiara w (najgłębszym, ogólnym) znaczeniu tego słowa zwrócona jest (tylko, nie tylko) do Boga. Stwierdzenie „wierzę w Kościół” (powinno być, nie powinno być) równoznaczne ze stwierdzeniem „wierzę w Boga w Kościele”. W istocie wierzyć w Boga można (tylko, nie tylko) w Kościele. Wierzymy w Boga (przede wszystkim dzięki, poniekąd dzięki) Kościołowi. (Jest coś takiego, Nie ma czegoś takiego) jak wiara prywatna. Kościół (jest, nie jest) koniecznym środowiskiem dla naszego życia wiary. Nasza osobista wiara (jest, nie jest) chroniona przez Kościół i (wypływa, nie wypływa) z „wiary Kościoła). Wiarą Kościoła (mogą, nie mogą) wstrząsnąć zgorszenia. Chrystus uświęca swój Kościół (naszą, swoją) obecnością.
Z życia wspólnoty. Świadectwa wiary z górskiego szlaku. Nasza pielgrzymka do Królowej Tatr – Pani Jaworzyńskiej 29-30 kwietnia 2023.
Jedną z moich próśb i modlitw do Maryi była możliwość pielgrzymowania. Rano następnego dnia dostałam propozycję pielgrzymki do Medjugorie. Kasia —-Dziękujęza dar modlitwy wspólnotowej w pięknym sanktuarium Królowej Tatr, Matki Bożej Szczęśliwych Powrotów.Irena—-Basia i Jan dziękują za piękne odwiedziny u Królowej Tatr. —–Dziękujemy za audiencję u Królowej Tatr i zorganizowaną pielgrzymkę.Tadeusz wraz z małżonką —-Cudowna Jaworzyńska Pani, Królowo Tatr chciałam podziękować za tę piękną pielgrzymkę„Z różańcem w drodze do Maryi”. Tyle o Tobie słyszałam, a teraz sama mogłam przytulić się do Twego matczynego serca i oddać Ci wszystkie moje radości i smutki.Aurelia—-Góry uczą pokory. Dziękuję Tobie Maryjo za radość powrotu. Cieszę się, że nadal wędrujemy razem, aby odkrywać w nas samych nowe skarby.Małgosia —-Dziękuję Matce Bożej za wszystkie łaski otrzymane podczas tej pielgrzymki, za to że mogliśmy wspólnie wędrować po górskich szlakach i za wszystkie szczęśliwe powroty.Ania
Moja droga do Rzymu. Wspomnienia pielgrzyma.
Po małych perypetiach z wejściem do Bazyliki św. Marka (plecak musiał trafić do przechowalni) doświadczam uczty duchowej. Jestem na mszy św. w przepięknej świątyni, po czym daję odpocząć moim ramionom. Spacerując bez plecaka podziwiam weneckie „wodne ulice” i „zalane wodą” kamienice. Często słyszę ojczystą mowę i uświadamiam sobie, że od czasu pontyfikatu św. Jana Pawła II, Włosi stali się dla nas bardzo bliscy i jak sądzę też nas polubili. Doświadczam ich dobrego serca, gdy na trasie w małych, wiejskich sklepikach obdarowują mnie kanapkami, a nad kasjerką przy kasie zauważam portret św. Jana Pawła II.Z wyspy San Marco przechodzę na ląd długim na pięć kilometrów mostem i ruszam w stronę Padwy do św. Antoniego. Wybieram trasę wzdłuż rzeki. Odbierający siły upał zmusza do częstych odpoczynków. Na brzegach rzeki wygrzewają się żółwie, a spłoszone nurkują do mętnej wody. Postanawiam i ja trochę się schłodzić. Chwilowa ulga. Zatrzymuję się w cieniu cyprysa, wyciągam z plecaka karimatę i rozprostowuję kości. Leżąc patrzę w bezchmurne niebo i proszę św. Antoniego, aby złagodził piekące słońce, bo inaczej usmaży mnie jak frytkę zanim dotrę do Niego. Ufny w Jego wstawiennictwo ruszam dalej kierując się zasadą: „stoisz – giniesz, idziesz – żyjesz”. „Wer rastet, der rostet” i tu Niemcy mają rację. I wielkie moje zdziwienie, bo od strony Padwy na niebie pojawia się dziwna chmura. Szary pas ciągnący się w moją stronę. Dziwne zjawisko powoduje przysłonięcie słońca. Im bliżej miasta św. Antoniego, tym ciemniejsze niebo. Tuż przed Padwą spada ulewny deszcz. Wiedziony instynktem, powiedziałby niewierzący, a ja mówię „Bożą Opatrznością” w ostatnim momencie przed nawałnicą rozkładam namiot. Strumienie wody z nieba zamykają dzień małego – wielkiego cudu św. Antoniego. Nazajutrz wchodzę do Padwy, aby przy Jego grobie i relikwiach modlić się wraz z braćmi Franciszkanami słowami Jutrzni, a następnie uczestniczyć w dziękczynnej Eucharystii. Św. Antoni – wielki orędowniku pielgrzymów módl się za nami i wspieraj nas w potrzebie. Amen. Cdn.